Dziwna jest ta ksiażka. Dzieje się niby na początku XXI wieku, a mnie się przez cały czas wydawało, że w XIX wieku... więc kiedy bohaterowie udawali się w nartkotykową podróż pełną halucynacji odczuwałam ogromny dysonans poznawczy. Pani w sukni z kokiem na głowie i pan w surducie leżacy na podłodze i omawiający swoje wizje... ehhh... :D. Mam mieszane uczucia. Nie zachwiciła mnie, ale przeczytałam z pewną przyjemnością.