23 March 2013

NO ******



Basia została z Ernestem, a ja poleciałam do kina... eh.. tak dawno nie byłam w kinie, więc spotkała mnie podwójna przyjemność;).
Świetny film, baaardzo ciekawy zarówno z politycznego punktu widzenia - pokazuje kampanie przed referendum w Chile, w wyniku którego ustapił Pinochet - jak i marketingowego. Wszyscy pracujący w agencjach reklamowych odnadą w filmie swó chleb powszedni;).
Film nakręcony jakby był dokumentem robionym w 1988 roku, ciepłe, żóltawe kolory, często nieostre zdjęcia. Świetne tempo filmu, mnótwo zabawnych, ironicznych sytuacji.
No i Chile my love;).

Bardzo polecam:)!  http://www.youtube.com/watch?v=L43ZTdVozLQ