Hmmm... niesamowita książka!
Czyste porno z 1907 roku. Niby księgarnie klasyfikują tę powieść jako literaturę erotyczną, ale to nieporozumienie;). Od drugiego zdania aż do momentu, w którym przerwałam, bo wymiękłam wszyscy ze wszystkimi kopulują. Znajdziemy tu seks w każdej postaci, hetero, homo, grupowy, sado-maso, pedofilia, a nawet nekrofilia... Dokładne opisy defekacji i oddawania moczu na partnerów;).
Głównym motywem książki jest seks grupowy... książę uprawia seks z przyjaciółką i jej pokojówką, następnie dołącza woźnica, który przyszedł odebrać bat, po czym policjant, który kazał wcześniej woźnicy ten bat odebrać, a gdzieś po drodze do łóżka wskoczył również sługa... po orgii trójca kochanków zasypia by zbudzić się w nocy na dźwięk kroków włamywaczy, którzy już po chwili również biorą udział w zbiorowym chędożeniu... No niestety akcji nie ma tu żadnej, a szkoda, bo może wtedy udało by mi się przeczytać całość;).
Najwspanialszy w tej książce jest jest język. Słuchając pękałam ze śmiechu i z zachwytu nad bogactwem synonimów użytych w polskim tłumaczeniu. Znakomity lektor - Tomasz Sobczak świetnie sobie radzi ze wszystkimi palami, węgorzami, dziurkami, szpadami, wnękami, pochwami etc. Cóż za piękny język i za za bogate słownictwo! Ani przez moment autor nie jest wulgarny, momentami może niesmaczny, ale nigdy wulgarny czy prostacki.
Jedna z najciekawszych książek jakie czytałam, ale chyba nie da się przeczytać całej... Wymiękłam po jakiś 50 stronach ;). Bardzo polecam.