Hmmm... zaczyna się niesamowicie, a kończy pewnym niedosytem, żeby nie powiedzieć rozczarowaniem... Czy anachia istnieje? Czy rewolucja bogaczy może zawładnąć światem?
Kim jest tajemniczy szef policji, który wydaje rozkazy siedząc w ciemnym pokoju? Ta książka jest trochę jak musztarda - gorzka i w sumie człowiekowi nie smakuje, ale je dalej...