31 October 2012

CAFE DE FLORE *****


Smuteczek ogromy... No chyba przez pół godziny po obejrzeniu filmu nadal nie mogłam przestać płakać:(.

Dwie równoległe rzeczywistości... Dziejący się w latach 70 wątek z Vanessą Paradis i jej synkiem z zespołem Downa jest tak straszliwie wzruszający, że..... ojoj.... Rodzi się upośledzone dziecko, facet odchodzi, jak to się zwykle działo kiedyś, a teraz też nie rzadko... Jacqueline postanawia zatrzymać dziecko i się nim zaopiekować. Wychowuje synka we wspaniały sposób, chłopiec jest pogodny, wesoły i chodzi do normalnej szkoły. Pewnego dnia w klasie pojawia się dziewczynka z takim samym chromosomem... Do u love me enought to let me go... ajajaj... bardzo wzruszające...

Drugi strumień to już dwudziesty pierwszy wiek, kiedy małżeństwo rzadko jest na zawsze... Świetnie napisał o tym wątku Darek (na dole wkleiłam), ja dodam tylko, że osobiście się NIE zgadzam, że nie mamy wpływu na to co się z nami dzieje... nie wierzę, że widzisz kogoś 2 minuty i ostatnie szczęśliwe 15 lat twojego życia przestaje się liczyć... Myślę, że to jest po prostu zajebista wymówka... self pity... pozwolenie sobie na zachciankę... "Moja ex pchnęła mnie w ramiona Rose, bo wysłała mnie na spotkanie AA" - buahahaha, jasne... pchnęła go w ramiona.... masakra...
Bez względu jak głośno bym nie krzyczała, że się nie zgadzam, że nie jesteśmy bezwolni, to niestety obserwacja reżysera bardzo trafna :(. Fajnie nakręcony filmik, dużo dobrej muzyki, ludzkie historie z wieloma odcieniami szarości...

Spłakałam się strasznie na obydwu wątkach, nie polecam nikomu ostatnio zdradzonemu ani porzuconemu;).


Darek Arest na filmweb'ie:
"Nowy film twórcy świetnie przyjętego "C.R.A.Z.Y." nie jest jednak lamentem nad rozbitą rodziną czy nad aktem zdrady, ale nad rzeczywistością, w której prawdziwa miłość nie działa jak amulet chroniący przed inną prawdziwą miłością. Nikt nie jest temu winny - niewierni wybierają w końcu wierność wobec miłości. Są pokazani jako bezradni świadkowie zdarzenia, którzy muszą sobie z nim radzić tak samo jak zdradzeni. Reżyser niejako wyprowadza miłość poza nich, by mogli jej się przyjrzeć z zewnątrz, z pokorą przyjąć jej wyroki i wzruszeni paść sobie w ramiona. "